Wyspy Owcze. Najbardziej sztampowy opis kraju: 48 000 tysięcy ludzi, ponad 70 000 owiec (wartość ziemi ustala się na podstawie ilości owiec, które można wypasać na danym terenie, nie na podstawie metrów kwadratowych). Do tego góry porośnięte trawą starannie skoszoną przez owce i tysiące ptaków, w tym hodowlanych gęsi. Klimat nie rozpieszcza – jeden z mieszkańców, z którymi rozmawiałam, powiedział: „no tak, deszcz pada u nas 400 dni w roku„.
Najatrakcyjniejsze wyspy świata
A jednak to właśnie te 18 małych, wulkanicznych wysepek, zagubionych między Danią a Islandią, zostało uznane przez magazyn National Geographic Traveler za „Najatrakcyjniejsze wyspy świata” (World’s most appealing islands”), pokonując 110 innych wyspiarskich społeczności – Azory, Lofoty, Bermudy czy Hawaje.
Podległe Danii terytorium którego stolica, Torshavn, liczy około 20 000 mieszkańców, a drugie największe miasto – Klaksvik – niecałe 5000 ludzi, gdzie upał to 18 stopni, a lato przypada na mniej więcej jeden dzień w roku, żyje swoim własnym, spokojnym rytmem.
Narodową pasją, jak w niemal każdym innym kraju Europy, jest piłka nożna – są dwie lokalne ligi i oczywiście reprezentacja narodowa, złożona głównie z pół-amatorów – na co dzień rybaków, piekarzy, polityków, od święta bramkarzy, obrońców i napastników. Piłka nożna, obok pogody („ciekawe, czy dziś będzie padać”) i polityki („jesteś za czy przeciw niepodległości”) jest głównym tematem rozmów, niezależnie od wieku rozmówców.
Mieszkać na Owczych
Poszczególne wyspy, miasteczka i wioski są połączone tunelami wydrążonymi przez góry lub w dnie morskim tunelami, pływają promy i latają helikoptery, ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu łodzie były jedynym środkiem komunikacji. Do dziś jeśli spóźnisz się na ostatni prom musisz zapukać do kogoś z mieszkańców i poprosić o nocleg, co nie jest problemem – gdzie byś nie zapukał, po kilku minutach rozmowy odkryjecie wspólnego znajomego lub krewnego. Do obcego domu można wejść bez pukania, wykrzykując pozdrowienie na wejściu.
Kilka wysp jest niezamieszkanych, są takie, na których mieszka kilka osób, w jednej z wiosek mieszka jedynie trzech starych mężczyzn, w innej wiosce oprócz dorosłych mieszka tylko jedno dziecko. Ciężko wyobrazić sobie to miejsce z perspektywy naszego 38-milionowego kraju.
Na Owczych zachwyca przyroda: człowiek jej tu nie zwalczył, wtapia się w nią cały czas i nie ma innego wyjścia, niż ją zaakceptować. Na targanych wiatrem zboczach góry nie urosną drzewa owocowe, warzywa nie wykiełkują w nieurodzajnej ziemi. Jedynie owce i gęsi się tu dobrze czują i panują nad farerskimi górami dopóki nie wylądują na talerzu. Boiska piłkarskie, nieliczne lasy i tereny kościołów muszą być zamknięte, bo inaczej krętorogie wyskubią ostatnie źdźbło trawy, za to jeśli trawa na dachu będzie za wysoka, zawsze można wrzucić na niego owcę – kosiarkę.
Większość mieszkańców żyje z ryby: w ostatnich latach, ze względu na migracje ryb, połowy są szczególnie obfite. Niemal każdy na pewnym etapie swojego życia pracował w przetwórni rybnej lub na kutrze.
Na lokalną dietę składają się więc świeże ryby i świeża baranina, suszone ryby i suszona baranina, zgniłe ryby i zgniła baranina, zgniłe suszone ryby i zgniła suszona baranina oraz pieczone zgniłe ryby i pieczona zgniła baranina. I gotowane owcze głowy oraz steki i tłuszcz (spik) z wieloryba i pieczone maskonury. Okazjonalnie na talerzu pojawia się ziemniak i marchewka.
Nietypowe piękno
Wyspy Owcze są jednym z najpiękniejszych miejsc, jakie widziałam. Na taki odbiór tego kraju składa się wiele elementów – zielone góry z wszechobecnymi owcami, monumentalne klify z koloniami ptaków, małe domki z dachami porośniętymi trawą, idealne wtopione w krajobraz, kolorowe, jednopiętrowe domki w skandynawskim stylu z drzwiami, których nikt nie zamyka – wszystko tu do siebie pasuje, nic nie razi, zbędne obrazy i dźwięki nie zakłócają krajobrazu. Turystów nie ma wielu, i to chyba nawet dobrze – tłum ludzi z aparatami i parasolkami jedynie zaburzałby krajobraz. Żaden Farerczyk nie nosi parasola w deszczu. Oni nawet nie czują, że pada.