Tuk tuk, zwany też rykszą lub auto-rykszą, jest znany każdej osobie, która podróżowała po krajach azjatyckich lub afrykańskich i stanowi zagadkę dla osób które w tych rejonach jeszcze nie były.
Tuk – tuk jest hałaśliwym, trójkołowym wehikułem wyposażonym co prawda w dach, ale nie wyposażonym w ściany boczne. Podczas jazdy trzęsie się niemiłosiernie, głównie ze względu na słabe amortyzatory, chociaż jakość dróg, szczególnie przy korzystaniu z tuk – tuka w Indiach, pozostawia sporo do życzenia.
Dyskusyjny jest również poziom bezpieczeństwa, bo konstrukcja nie wydaje się być zbyt solidna, niemniej jednak ograniczenie jego prędkości nie pozwalające przekraczać 40 km/h trochę uspokaja.
Tuk-tuk jest absolutnie idealnym środkiem lokomocji w krajach tzw. Trzeciego Świata: jest tani, mało pali i zajmuje niewiele miejsca. Wielu kierowców spędza w nim całe swoje życie,wracając do domów na prowincji tylko w weekendy.
Kierowcy w nocy lub w porze największego upału śpiąc w środku, często rozpinając w tuk tuku mały hamak.
Kierowcy tuk – tuków są bezwzględni w przekonywaniu turystów do skorzystania ze swoich usług, a ceny jakie podają są zwykle dwukrotnie zawyżone. Chwila negocjacji wystarczy jednak, aby umówić się (koniecznie z góry) na ustaloną kwotę. Wiele ryksz posiada taksometry, ale mało który kierowca chętnie go użyje wioząc turystę. A jeśli już użyje, to wcale nie koniecznie powie, że liczba, która się wyświetla, nie jest kwotą do zapłaty, ale że trzeba jeszcze zastosować przelicznik.
Jazda auto rykszą po wyboistych ulicach, kiedy co chwila uderza się głową o dach, z kierowcą, który za cel wziął sobie wciśnięcie się w każdą dziurę i jazdę w takim tempie, że maszyna sprawia wrażenie, że za chwilę się rozpadnie, jest zawsze niezapomnianym doznaniem.