Jaipur – moje miasto w Indiach

19.12.11

Brudne Indie

O Indiach mówi się, że jest tu biednie, brudno, śmierdzi, budynki się rozsypują, na ulicach jest masa żebraków, a hałas jest wszechobecny. Jeśli chodzi o Jaipur, to prawda. Brud i bieda wyzierają nie tylko z każdego kąta, ale z samego centrum.
To miasto nie może być rozpatrywane w kategorii „podoba mi się”, bo poza zabytkami, które rzeczywiście są piękne i robią olbrzymie wrażenie (mimo, że też są zaniedbane), tu jest koszmarnie brzydko.
Poniżej poglądowe zdjęcia nie najgorszej okolicy, a konkretniej samego historycznego centrum miasta:

Historyczne centrum Jaipuru

U góry: jedna z głównych ulic handlowych na starym mieście, a poniżej: widok z dachu jednego z domów na Jaipur wieczorem. Na niebie widać latawce, teraz jest na nie sezon, więc całe rodziny wychodzą na dachy, puszczają latawce i robią zawody. Wieczorami są ich setki.

Jaipur - zachód słońca widziany z dachu domu kolegi

Jak widać, estetyka i organizacja przestrzenna nie jest mocną stroną indyjskich miast, chociaż, może właśnie dzięki temu, tego, co się widzi na ulicach nie da się porównać z niczym innym.

Zachwycające Indie

Mimo to, Jaipur jest jednym z miast, które najbardziej mnie urzekło. Brzydota też może zachwycać. Wszystko niesamowicie tętni życiem, jest radosne i pełne energii. Aż bulgocze od nadmiaru wrażeń. Ludzie są przekochani. Może po niecałym tygodniu nie powinnam mieć wyrobionej opinii, ale nie spotkałam się jeszcze z nacją, która by była tak otwarta i pewna pozytywnych uczuć.
Jasne, że jak powszechnie wiadomo Hindusi turystów naciągają strasznie, ale jak się zastanowić, jak, i dlaczego w taki sposób, turyści są tu postrzegani, to przestaje to dziwić.
Miałam parę sytuacji, kiedy się zgubiłam i obcy ludzie podchodzili na ulicy, brali mój telefon, rozmawiali z osobą, do której szłam i tłumaczyli mi jak mam jechać. Bardzo bezpiecznie się tu czuję, mimo że absolutnie wszyscy się na mnie patrzą. Na ulicy nie słychać nic poza klaksonami, kierowcy prowadzą jak wariaci, ale nikt nie krzyczy ani się nie wkurza. Panuje (bardzo specyficzny) spokój, nie ma napięcia, które wyczuwa się u nas.

Bardzo podoba mi się też, że Hindusi mają bardzo dużą dumę narodową i naprawdę lubią swój kraj. Mówią o nim w samych superlatywach, nie narzekając, czego nie zdarzyło mi się słyszeć w żadnym innym kraju. Bronią Indii aż do przesady, wczoraj, kiedy powiedziałam, że Indie są biednym krajem, mój kolega stwierdził, że to absolutnie nieprawda, Indie nie są biedne i jak ja mogę tak mówić. Faktem jest, że powiedział to dobrze ubrany, wykształcony chłopak prowadzący niezły samochód, niemniej w momencie, kiedy to mówił, mijaliśmy studnię w której myli się bezdomni.
Oczywiście, oprócz tego są niezorganizowani, nie mają poczucia czasu a raczej mają czas na wszystko, absolutnie niczym się nie przejmują i coś takiego jak „deadline” nie istnieje, ale żaden naród nie może przecież idealny :).

O Hindusach mówi się, że przyjmują życie takie, jakim jest. To jest silnie uwarunkowane przez Hinduizm, który uczy, że to, kim jesteśmy w tym życiu jest uwarunkowane przez nasze działania w poprzednich wcieleniach. Z jednej strony może to prowadzić do bierności i rezygnacji, z drugiej nie ma niepewności i zagubienia oraz żalu do świata i innych ludzi za własne nieszczęście. Nie wyobrażam sobie bycia Hinduską ;), ale wielu aspektów ich podejścia do życia zazdroszczę.

Zwiedzanie Jaipuru

W weekend byłam zwiedzać miasto z koleżanką z Argentyny i dwoma Hindusami, też zresztą przekochanymi. Poniżej są zdjęcia z fortu w którym byliśmy. Jaipur został założony w XVIII wieku i był miastem warownym, nigdy nie zdobytym z zewnątrz, nic dziwnego biorąc pod uwagę położenie w górzystej okolicy oraz fortyfikacje. Zgubiła go jednak zdrada od wewnątrz 🙂 . Poniżej brama wjazdowa:

Jaipur - Brama do fortu Amber

i fortyfikacje:

 

I na koniec: jak zrobić z turysty idiotę, tak żeby jeszcze się cieszył:)

Zaklinaczka węży

(Bardzo) lokalny środek lokomocji. Normalnie biali wybierają wersję z silnikiem, więc jak z koleżanką jechałyśmy rikszą rowerową, to wzbudzałyśmy jeszcze bardziej powszechną uwagę niż normalnie. O ile to możliwe. Z Hindusami jest ten problem, że on się nie patrzą na cudzoziemców. Oni się gapią. Bardzo otwarcie i bardzo wnikliwie 🙂

Ryksza w Jaipurze

Moje najważniejsze odczucie jest takie, że Indii się nie da opisać ani pokazać na zdjęciach. Indie trzeba zobaczyć i poczuć, bardziej niż jakikolwiek inny kraj w którym byłam. Jakakolwiek próba opisu nie może być nawet namiastką, za dużo zmysłów jest zaangażowanych w poznanie, za dużo wrażeń dookoła.

Zapraszam 🙂

 Moja miłość do Indii, bardzo głęboka przez pierwsze dwa miesiące, kiedy zachwycało mnie absolutnie wszystko, jak można przeczytać powyżej, miewała swoje kryzysy, aż w końcu przeszła w stadium „miłości dojrzałej”. Do Indii wrócę jeszcze na pewno i to nie raz, ale pół roku po powrocie stamtąd wciąż dostaję gęsiej skórki z przerażenia na myśl o niektórych aspektach indyjskiej kultury. Z drugiej strony, za wieloma rzeczami tęsknię – tak, jak napisałam powyżej: Indii trzeba doświadczyć samemu

Niniejszy post jest kolejnym z ponad dwudziestu artykułów, pisanych od grudnia 2011 do lipca 2012, w okresie kiedy mieszkałam w Indiach. Wierzę, że najlepiej poznaje się dany kraj i jego kulturę przez życie i pracę wśród jego mieszkańców, dlatego zdecydowałam się na kilkumiesięczną pracę w małej indyjskiej firmie i mieszkanie u indyjskiej rodziny. Blog, który wtedy prowadziłam pokazuje małą część moich doświadczeń, spisywanych, często bardzo nieskładnie, na bieżąco w Jaipurze. Z perspektywy czasu i dłuższych indyjskich doświadczeń spora część tego, co pisałam wcześniej, mnie śmieszy, ale postanowiłam zostawić zapiski w niezmienionej formie, bo jednak są bardzo autentycznym zapisem moich doświadczeń, przeżyć i wrażeń. Więcej postów o opisujących mój pobyt w Indiach

Martyna Jankowska

Author Martyna Jankowska

More posts by Martyna Jankowska