Jak to się zaczęło – pomysł na życie
[dropcap]S[/dropcap]iedziałam sobie kiedyś w pracy, przy moim biurku w indyjskim Jaipurze, a że nie miałam za wiele do zrobienia, to miałam wiele czasu na zastanawianie się, co ja właściwie chcę robić dalej.Wiedziałam już na pewno, że po powrocie do Polski za parę miesięcy nie chcę siedzieć w biurze i stukać w klawiaturę, po tego po prostu nie lubię. Kilkukrotnie próbowałam się przekonać do takiej pracy – nie dało rady.
Tu pojawiał się problem – jak nie taka praca, to co? Wszystko inne co mi przychodziło do głowy albo mi nie pasowało, albo było w danej chwili nieosiągalne.
Przemyślałam sobie, co lubię i co bym chciała, chociaż w zasadzie to wiedziałam od dawna: kocham podróżować, poznawać nowe i być w ciągłym ruchu, nie lubię stagnacji i siedzenia w biurze. Chcę mieć kontakt z ludźmi i robić coś, co daje mi poczucie, że ludzie, dla których pracuję, są zadowoleni i odczuwają satysfakcję.
W tym wszystkim na pierwszy plan wysuwał się jeden bardzo ważny element: chcę pracować zdalnie, móc wykonywać zadania z dowolnego miejsca na świecie, potrzebując jedynie laptopa z dostępem do Internetu. Coś, co jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia, dziś jest całkowicie realne i daje olbrzymie możliwości jeśli chodzi o realizowanie własnych marzeń i życie „po swojemu”.
Pomysł na Architektów Podróży
[dropcap]T[/dropcap]ak naprawdę, to pomysł na firmę, którą wreszcie z Mateuszem założyliśmy, pojawił się w mojej głowie dużo wcześniej. Od pewnego czasu marzyło mi się prowadzenie działalności zajmującej się podróżniczym konsultingiem i pomaganiem ludziom w przygotowaniu wymarzonych wakacji, ale przez długi czas nie miałam dość odwagi, aby postawić wszystko na jedną kartę.A w Indiach… w Indiach czas i życie płynie inaczej, i to jest dobre miejsce na podejmowanie ważnych decyzji.
No i żyje się raz – nie ma co marnować czasu na coś, czego się nie lubi. [quote]Stwierdziłam, że chcę założyć działalność, dzięki której ludzie będą mogli łatwiej podróżować samemu, bez biur podróży. Byłam pewna, że to jest coś co umiem i chcę robić, że będę żałować, jeśli nie spróbuję.[/quote]
Pierwsze kroki
[dropcap]S[/dropcap]kontaktowałam się z Mateuszem, który też był w momencie podejmowania życiowych decyzji – zrezygnował z wieloletniej, stabilnej pracy w firmie i szykował się do podróży po Azji i pracy freelancera. Mateusz podchwycił pomysł i zaczął się ekscytujący czas przygotowania gruntu pod działalność, długie debaty nad nazwą, grupą docelową, konkretną formą produktu i – przede wszystkim – uczenie się na błędach, błędach i jeszcze większej ilości błędów, co przekładało się na jeszcze większą ilość nauki.Wspomnienie pierwszej strony internetowej, wystrzelonej dzień przed lotem z Indii do Tajlandii, i tego, jak wyglądała, do tej pory sprawia, że się śmieję, ale potem było już tylko lepiej.
Podróżując po Indiach i planując kolejne etapy działalności śmialiśmy się, że nie raz sami skorzystalibyśmy z takiej usługi, jaką chcieliśmy zaoferować, bo w podróży, przy małej ilości czasu nie raz i nie dwa razy całkiem mocno ułatwiłoby nam to życie :).
Powoli powoli wszystko zaczęło się układać, strona zaczęła wyglądać przyzwoicie, strategia marketingowa została ustalona i zaczynała przynosić efekty, zaczęły pojawiać się pierwsze zainteresowane osoby, potem pierwsi klienci, którzy utwierdzali nas w przekonaniu, że nasza usługa ma sens.
A ja prywatnie co raz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że w życiu naprawdę trzeba dążyć do tego, czego się bardzo chce.