Naprawdę nie dzieje się nic
i nie stanie się nic – aż do końca.

W rzece płynącej niespiesznym nurtem leniwie chłodzi się stado bawołów.
Obok Laotańczyk siedzi przed drewnianą chatką, paląc papierosa i patrząc, jak minibusik mozolnie wspina się pod górę stromą drogą, rozwijając zawrotną prędkość w porywach do 30 km/h.
Kot bez ogona leży obok leniwej kury i żadnemu z nich nie przeszkadza to towarzystwo.
W Laosie nie ma plaż, nie ma dostępu do żadnego morza, są za to fantastyczne wapienne góry, wodospady i wciąż czyste rzeki, ale przede wszystkim – to wszechogarniające i tak trudne dla nas do zrozumienia poczucie spokoju.

SONY DSC

W wielu wyżej położonych miejscach, jadąc przez pełne pyłu drogi i patrząc na pola, na których nic nie chce wyrosnąć, łatwo zrozumieć, czemu ten kraj wciąż jest na liście miejsc, gdzie panuje głód. Doliny rzek zachwycają za to soczystą zielenią i bujną roślinnością.

Góry Laosu

Tutaj nikt się nie spieszy. Zegarki są zbędne. Wszystko nadejdzie w swoim czasie.
Po paru dniach przestajesz się irytować tym, że autobus nie przyjeżdża, a na jedzenie w restauracji czekasz godzinę – tak po prostu jest i nie ma co się tym stresować.

Laotańczycy są bardzo religijni – na każdym kroku są świątynie i małe ołtarzyki buddyjskiej.
Wszędzie można spotkać mnichów w pomarańczowych szatach – zarówno dojrzałych mężczyzn, jak i młodych chłopców, kryjących się przed słońcem pod żółtymi parasolkami. Luang Prabang – dawna stolica i najpiękniejsze miasto Laosu to obecnie same świątynie i pensjonaty – setki mnichów przeplatają się tam z tysiącami turystów, ale mimo to miasto zachowuje swój magiczny urok i spokojną atmosferę.
Laos Luang Prabang

Leżąca nad Mekongiem stolica – Vientian – ma wciąż jeszcze ulice ubite z ziemi, chociaż to bardzo szybko może się zmienić. Szybki rozwój i wielki przemysł zaczyna docierać także tutaj.
Bulwar nad rzeką, zbudowany w czasach kolonialnych na polecenie Francuzów, tętni życiem po zmroku – co wieczór wyrasta tam wielki rynek, kilka grup ćwiczących fitness i ewidentnie urządzających konkurs na najlepsze stereo, spacerowicze, biegacze, i obejmujące się pary, patrzące na zachód słońca nad Mekongiem.

Laos - Luang Prabang

Laos nie jest miejscem dla zestresowanych, a pobyt tu może być idealną terapią na skołatane nerwy, o ile zaakceptuje się lokalne tempo. Jadąc tutaj warto zapomnieć o zachodnim pośpiechu i przemożnej potrzebie robienia ciągle czegoś i ciągle jak najszybciej, i po prostu popłynąć z nurtem lokalnego, niespiesznego trybu życia.

Luang Prabang wodospady

Wieczorem można zrelaksować się z butelką lokalnego piwa marki Lao, odważniejsi mogą sięgnąć po mocniejszy trunek o nazwie – a jakże – Lao Lao.
O ile ktoś potrzebuje jeszcze więcej ukojenia.

Martyna Jankowska

Author Martyna Jankowska

More posts by Martyna Jankowska