Kambodża poza Siem Reap i Kampotem w wielu miejscach wygląda jeszcze tak, jakby od dziesiątków lat nic się nie zmieniło – małe wioski, brak kanalizacji i szutrowe drogi, wpisane w bujną zieleń południowo-wschodniej Azji. Poza kilkoma większymi, turystycznymi miejscowościami komunikacja międzymiastowa nie istnieje, a motocykl jest jednym z niewielu sposobów, aby dostać się w mniej popularne rejony kraju.
W wielu miejscach już widać powstające autostrady, chińskie hydroelektrownie i fabryki, to teraz jest jeden z ostatnich momentów, aby zobaczyć spokojną, wiejską Kambodżę.

Motocyklem po Kambodży: kilka szczegółów technicznych

  • Motocykl: Honda XR
  • Cena wynajmu: $15 za dzień
  • Dzienny dystans: ok. 120 – 160 km
  • Długość przejazdu: 9 dni
  • Początek i koniec trasy: Phnom Penh
  • Data: grudzień 2015
  • Orientacyjna trasa:
  • Mapka Kambodża motocyklem

    Organizacja wyjazdu

    Należy zacząć od tego, że mimo iż przy wynajmie nikt nie pyta o prawo jazdy, to aby jeździć po Kambodży motocyklem należy mieć doświadczenie i umiejętności w prowadzeniu jednośladów oraz podstawowe umiejętności z zakresu mechaniki – drogi są w wielu miejscach bardzo złe, często jedzie się niemal po bezdrożach, a chociaż innych uczestników ruchu jest niewielu, to bywają nieprzewidywalni. Dodatkowo na ulicach rządzi prawo silniejszego. Warto mieć na uwadze, że to zupełnie inne warunki niż np. jazda skuterem po Tajlandii czy nawet po okolicach Angkoru.

    W Phnom Penh jest kilka punktów wynajmu motocykli, my skorzystaliśmy z usług Angkor Motorcycles. Sprzęt był dobry, ale po drodze pojawiło się kilka usterek – wyciek płynu hamulcowego, przez który niemal wjechaliśmy w ścianę hotelu, brak blokady kierownicy itp., problemy ze światłami (chociaż jazdy po zmroku i tak unikaliśmy) – zdecydowanie polecamy dokładne przejrzenie i sprawdzenie maszyny przed wypożyczeniem.

    Większy bagaż zostawiliśmy w punkcie wynajmu, a ze sobą zabraliśmy tylko mały plecak przyczepiany z tyłu.

    Mapę kupiliśmy w punkcie wynajmu, okazała się nieaktualna i pokazywała nieistniejące drogi; w połączeniu z google maps mniej więcej wiedzieliśmy gdzie jedziemy 🙂
    Pomoc „lokalsów” była na wioskach trudna do uzyskania – większość zapytanych osób nie miała wcześniej do czynienia z mapą i traktowała ją jako fascynujący obiekt, osoby w małych miasteczkach miały pojęcie o drogach i były w stanie udzielić nam rady albo pokazać nieścisłości mapy.

    Benzyna

    Zwykle z butelki po Johnnym Walkerze 🙂 Stacje benzynowe są w okolicach Phnom Penhn, na prowincji to jeszcze rzadkość, chociaż za 3 lata ta informacja będzie nieaktualna – Kambodża jest teraz w ferworze budowania wszystkiego, więc stacje benzynowe też już wwyrastają jak grzyby po deszczu.
    W każdej wiosce można kupić na straganiku napoje w puszkach z pojemników chłodzonych lodem, chrupki i butelkę z benzyną, którą pani wlewa od razu do baku. Standardowa sprawa, nie zdarzały się problemy.
    Ceny benzyny bardzo zbliżone do polskich.

    Noclegi

    Noclegi znajdowaliśmy na miejscu – raz, w parku narodowym był z tym, problem, ale udało się nam przespać u lokalnej społeczności, która po negocjacjach na migi przesiedliła 1/4 wioski, czyli zwolniła dla nas na nocleg jedną z czterech chat.
    W pozostałych przypadkach spaliśmy w hotelach lub guest house’ach za ok. $4 – $7 za dobę – nawet w bardzo małej miejscowości nie było problemów z noclegiem, ale standard bywał dyskusyjny – karaluch miał prawo czuć się panem łazienki – w końcu był tam dłużej ;).
    Nasz motocykl albo spał z nami w holu albo, jeśli hotel miał bramę, za bramą.
    Motocyklem po Kambodży - parkowanie
    Nasza najlepsza opcja noclegowa, prowadzony przez Francuzów pensjonat w nadmorskim miasteczku Kep, które samo w sobie było niestety brudne i zaniedbane.
    Motocyklem po Kambodży Kep

    Drogi

    Od pełnych pyłu autostrad w budowie, przez drogi szutrowe po małe ścieżki w dżungli, w porze deszczowej nieprzejezdne. Jak łatwo się domyślić, jeżdżenie autostradami (okolice Phnom Penh) było najmniej przyjemne, im mniejsza droga, tym się robiło ciekawiej,a HondaXR świetnie się w takim terenie odnajdywała. Średnie tempo to ok 30 – 40 km/h – na większości dróg nie dało się jechać szybciej.
    Motocyklem po Kambodży

    Jedzenie

    Tu były problemy: mimo, że jemy wszystko, to w trasie byliśmy ciągle głodni. Bardzo dobry wskaźnik, jak biednym krajem jest Kambodża.
    W miejscowościach dla turystów, np. w Koh Krong nad morzem znalezienie pysznej knajpki z owocami morza za $2 nie było najmniejszym problemem (zostaliśmy tam dodatkowy dzień żeby się najeść) ale w trasie zdarzały się 2 dni jedzenie na śniadanie i kolację zupy z makaronem ryżowym. Przy drogach często są „restauracyjki” – na froncie stoi kolekcja garnków, można do nich zajrzeć i wybrać sobie, co się chce, do tego dochodzi ryż, ale takie jedzenie jest niskiej jakości, zimne, tłuste, mięso to zwykle ścięgna albo wnętrzności, a opcji wegetariańskich nie było. Przy całej krytyce tych jadłodajni należy zauważyć, że chociaż jedliśmy to z dużymi obawami i małym smakiem, to nie zdarzyły się nam problemy żołądkowe.
    Motocyklem po Kambodży - jedzenie
    Poziom bezpieczeństwa był duży – zdarzyło się kilka nieprzewidzianych sytuacji na drodze (byk w romantycznym uniesieniu spychający nam krowę tuż przed koła), mocno nas także uczulano na odpowiednie zabezpieczenie motocykla w nocy – większość społeczeństwa jeździ na starych skuterkach, na wioskach nasza Honda budziła sensację, ale nie spotkały nas żadne niespodziewane przygody.
    Policja również nas nie kontrolowała, więc nie dostaliśmy żadnego mandatu w stałej cenie $3 (ponoć czasem próbują wyłudzić $20 ;))
    Widoki były spektakularne a doświadczenia nie zapomniane, ale o tym w kolejnym artykule.
    DCIM100GOPRO

    Motocyklem po Kambodży - widoki

Martyna Jankowska

Author Martyna Jankowska

More posts by Martyna Jankowska