2.06.13
Po półrocznym pobycie w Indiach pakuję plecak i jadę dalej. O ile nie spóźnię się na lotnisko, co nie jest wcale nieprawdopodobne, biorąc pod uwagę lokalny transport, to już za trzy dni będę smażyć się na rajskiej tajskiej plaży o bardzo śmiesznej nazwie której nie jestem w stanie zapamiętać :).

Wspomnienia z ostatnich dni mam świetne, bo zamiast pojechać do Kalkuty, pojechałam do małego miasteczka niedaleko Darjeeling, gdzie też są pola herbaciane i klasztory buddyjskie, ale nie ma tłumu turystów i setek trąbiących jeepów. Regularnie nie ma też prądu, bo ponoć miasteczko jest zasilane prądem z elektrowni wodnej, a teraz nie pada, chociaż powinno, więc jest susza. (Tak, w związku z tym wody też nie ma).

Są za to fantastycznie ludzie, mieszkam u świetnej rodziny w domku przy łące, więc nocami grają cykady i świerszcze (i wielkie żuki obijają się po ścianach), a w dzień śpiewają ptaki. Miła odmiana po ostatnich dniach, i świetne miejsce, żeby na koniec mieć dobre wspomnienia.

Indie były dobrym domem przez te pół roku i na pewno jeszcze tu wrócę, pewnie dość niedługo, ale raczej nie jest to miejsce, gdzie mogłabym mieszkać na stałe ;).

Lubię ten kraj, mimo że momentami doprowadza mnie do szaleństwa, poznałam tu dużo bardzo wartościowych, i często bardzo inspirujących osób. No i widziałam miejsca i sytuacje, których poziom abstrakcji zdecydowanie przerastał moją wyobraźnię!

Chwilowo czas się pożegnać, ale to, co tu przeżyłam, trudno będzie zapomnieć. Na szczęście wspomnienia są głównie  pozytywne, te negatywne blakną bardzo szybko, albo stają się prześmieszne.
Tak więc, do zobaczenia Indie!

Niniejszy post jest kolejnym z ponad dwudziestu artykułów, pisanych od grudnia 2011 do lipca 2012, w okresie kiedy mieszkałam w Indiach. Wierzę, że najlepiej poznaje się dany kraj i jego kulturę przez życie i pracę wśród jego mieszkańców, dlatego zdecydowałam się na kilkumiesięczną pracę w małej indyjskiej firmie i mieszkanie u indyjskiej rodziny. Blog, który wtedy prowadziłam pokazuje małą część moich doświadczeń, spisywanych, często bardzo nieskładnie, na bieżąco w Jaipurze. Z perspektywy czasu i dłuższych indyjskich doświadczeń spora część tego, co pisałam wcześniej, mnie śmieszy, ale postanowiłam zostawić zapiski w niezmienionej formie, bo jednak są bardzo autentycznym zapisem moich doświadczeń, przeżyć i wrażeń. Więcej postów o opisujących mój pobyt w Indiach

Martyna Jankowska

Author Martyna Jankowska

More posts by Martyna Jankowska
  • Ewa

    Ale super pomysł! Trzymam kciuki za Architektów! Jeśli potrzebowalibyscie pomysłów na promocję, służę pomocą!